piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 2

Przez kilka godzin rozmyślania,mój żołądek zaczął prosić się o jedzenie.Nie chętnie zeszłam na dół i wzięłam paluszki.Tak,nie chciało mi się teraz gotować.Usiadłam na sofie gdy zaczął dzwonić mój telefon.Spojrzałam na wyświetlacz"Damon".Nie!Nie,chcę z nim rozmawiać!Ale muszę..Westchnęłam i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Czego chcesz?!-Krzyknęłam ze złością.
-Spokojnie,wiem,że Dylan Ci powiedział ale musiałem..-Powiedział ale mu przerwałam.
-Musiałeś mi nie powiedzieć?!Nienawidzę Cię!Nie chcę Cię już nigdy widzieć!Nigdy!-Krzyczałam jak głupia do słuchawki.
-Eliza..Kochanie..
-Nie mów tak do mnie!Z nami koniec!-Krzyknęłam i nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
Jak on mógł?!Rzuciłam telefon na podłogę schowałam twarz w kolana.Tylko tyle mogłam zrobić..
--------
GODZINĘ PÓŹNIEJ.
Siedziałam dalej w tej samej pozycji.Nie miałam na nic ochoty.Wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi.Nie chciałam tam podchodzić,po chwili było słychać głos Dylana.
-Wiem,że tam jesteś i jak mi nie otworzysz to sam wejdę.-Powiedział przez drzwi i zaczął odliczać.-10,9,8,7 Elizabeth otwórz mi 6,5,4,3,2,1,wchodzę!
Po chwili był u mnie w domu i podbiegł szybko do mnie.
-Co się stało?-Spytał mnie.
-Damon,on..-Powiedziałam sepleniąc.
-Cii.-Powiedział.
-Przytul mnie.-Uśmiechnęłam się lekko na co on mnie mocno przytulił.
-Dziękuje.-Powiedziałam mówiąc mu prosto do ucha.-Chodźmy do Ciebie,ok?
-Ok.Mam Cię zanieść?-Spytał z lekkim uśmiechem.
-Tak.-Uśmiechnęłam się na co on wziął mnie na ręce i zaprowadził do samochodu.Mieszkał nie daleko więc długo nie jechaliśmy.Gdy byliśmy pod jego domem,otworzył mi drzwi i poszliśmy do niego.
-Rose,nie ma bo jest u tego chłopaka.-Powiedział otwierając drzwi.
-Warto wiedzieć-wyszczerzyłam się do niego.
A on przewrócił oczami.
-Tak mnie traktujesz-Powiedziałam z sarkazmem.
-Terefere-odpowiedział i poszliśmy do salonu.Włączył telewizor i oglądaliśmy jakieś beznadzieje seriale.Ale chociaż się nie nudziliśmy..
-----------
W DOMU ELIZABETH.
-Na pewno nie chcesz bym z Tobą został?-Od kilku minut Dylan zadaje mi to samo głupie pytanie.
-Nie,nie jestem dzieckiem.-Uśmiechnęłam się.
-Jak wolisz,do jutra-pożegnał się i poszedł do swojego samochodu.
Ja poszłam do mojego pokoju i przebrałam się w piżamę.Sama przyznam w łóżku mi najwygodniej.
Zamknęłam oczy i zasnęłam.
Słońce świeciło prosto na mnie,starałam się schować głowę w poduszkę ale to nic nie dawało.
-Dobra wstaje-jak zawsze powiedziałam do siebie,tak wiem,że jestem dziwna.
Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic.Po czym ubrałam się w wyszukane nie dawno ciuchy.Zeszłam na dół i otworzyłam lodówkę.Super!Świeciła pustkowiem.Postanowiłam wybrać się na zakupy.Wzięłam moją torebkę i poszłam do mojego samochodu.Gdy byłam w nim westchnęłam i przekręciłam kluczyk w statyjce.
Byłam na miejscu bardzo szybko bo o dziwo nie było korków.Wysiadłam z samochodu i weszłam do marketu.Wzięłam koszyk i poszłam szukać jakiś produktów które mi się przydadzą.Ok,to mam,to mam,to mam,zaczęłam wyliczać na palcach,nie chcę niczego zapomnieć.Spojrzałam na słodycze.Mmm,ile żelków!Wzięłam do ręki dwie paczki żelków i zastanawiałam się co kupić,miśki czy robale.Miśki czy robale.Miśki czy robale.
-Elizabeth!
Miśki czy Elizabeth.CO?Odwróciłam mój wzrok i zauważyłam mulata z centrum.Właściwie Zayna.
-Ooo,cześć-mruknęłam pod nosem a on do mnie podszedł.
Nie myślałam,że go zobaczę,w każdym razie w supermarkecie.
-Mniam,żelki.-Uśmiechnął się-Weź miśki.
-Też nad nimi myślałam-powiedziałam i wrzuciłam je do koszyka.
-Mieszkam nie daleko a Ty?-Zapytał radosny.
-No,tak jakby.-Powiedziałam lekko się uśmiechając.
-A więc,noo.Może miałabyś ochotę się dzisiaj spotkać?-Zapytał łapiąc się za tył głowy.
-Jasne,a gdzie i o której?-Powiedziałam wkładając kolejny produkt do koszyka.
-W tej nowej pizzerii i może dzisiaj o siódmej?-Spytał.
-Jasne.Sorki,ale teraz muszę iść do kasy.To cześć,właściwie do zobaczenia.-Powiedziałam wskazując palcem na kasę.
-Yhmm,jasne.-Powiedział tak,jakbym wyrwała go zastanowienia.-To cześć i do zobaczenia.
Po chwili zniknął z mojego wzroku.Po chwili odwróciłam się na pięcie i poszłam do kasy.
-----------
GODZINA 17:30
Dobra teraz trzeba się wyszykować na tą niby randkę.Poszłam na górę i stanęłam przed moją szafą.
Hmm,sukienka nie bo jak w pizzerii to będzie trochę dziwne.Więc ubrałam się,się,hmm?Sama nie wiem,trochę elegancko.Włosy zostawiłam rozpuszczone,chociaż zastanawiałam się przez chwilę czy się nie przebrać.Może i jednak?Bardziej luzacko?Więc przebrałam  się w bardziej wygodne ubranie.Spojrzałam w lustro.Tak o wiele lepiej.Popatrzyłam się na zegarek.O kurde 18:30.Poszłam do łazienki i jak każda dziewczyna zrobiłam makijaż o tym podobne.Gdy zeszłam na dół była 18:45.
Dobra czas jechać,wyszłam z domu i podeszłam do mojego samochodu.Jazda równie długo mi nie zajęła,więc 19 jeszcze nie powinno być.To chyba ta pizzeria.Weszłam do niej,siedziało w niej kilka chłopaków wyglądali na 16/17 lat.A niedaleko ich dziewczyny które wyglądały na 15.No cóż,mulata nie było.Usiadłam przy jednym ze stolików i siedziałam.Gdy wybiła 19 myślałam,że on będzie ale przez następne 15 minut także go nie było.No cóż,jeszcze poczekam.Wtedy podeszła do mnie jedna z tych dziewczyn i usiadła na przeciwko mnie.
-Na kogo czekasz?-Spytała z promiennym uśmiechem.Miała długie blond włosy i jasną cerę.Dało też się zauważyć,że ma niebieskie oczy.
-Na jakiegoś Zayna-Westchnęłam.
-Omg.-Zrobiła wielkie oczy.-Nie mów,że na tego Zayna!-Nagle pokazała mi na swoim telefonie chłopaka,który był rzeczywiście Zaynem.
-Tak-mruknęłam pod nosem.
-O boże,Ty chyba nie wierzysz,że przyjdzie-powiedziała drwiącym głosem po czym poszła z chichotem do tamtej trójki.
A może ona ma rację?Może mnie wystawił?W końcu na moim telefonie wykazywała 18:30.
Jaki palant!Najpierw zaprasza a później wystawia.Teraz jako chłopakom będę ufać tylko Dylanowi.Reszta to banda idiotów!
----------------
I jak wam się podobał ? ;D Mi trochę :d

3 komentarze: